23.06.2023 中国 Chiny. 梁的三分钱 Lianga trzy feny. O czym jeszcze rozmawiał sekretarza stanu USA w Chinach. Szczegóły

W czasie specjalnej konferencji prasowej 21.06. Pan 杨涛Yang Tao, Dyrektor Generalny Wydziału Stanów Zjednoczonych 外交部Ministerstwa Spraw Zagranicznych dokonał podsumowania tej mającej być przełomową wizytą w Chinach sekretarza stanu USA A. Blinekna. Przestawił więcej szczegółów na tematy jakie zostały poruszone w czasie rozmów. Wyjaśnił stanowisko Chin m.in. w sprawie 台湾TaiWanu, tutejszego stanu demokracji, praw człowieka, kwestii Morza Południowo – Chińskiego, kryzysu w Ukrainie, dialogu chińsko – amerykańskiego czy relacji militarnych między obu mocarstwami.

W kwestii TaiWanu. Zawsze jest ona najważniejszą kwestią w stosunkach chińsko-amerykańskich. Stany Zjednoczone podjęły wyraźne zobowiązanie w tej kwestii, uznając, że na świecie są tylko jedne Chiny, że Tajwan jest częścią Chin i że rząd Chińskiej Republiki Ludowej jest jedynym prawowitym rządem reprezentującym całe Chiny. Zobowiązania te są wyraźnie zawarte w trzech wspólnych komunikatach chińsko-amerykańskich, co oznacza również, że strona amerykańska uznaje, jakie jest prawdziwe status quo w Cieśninie Tajwańskiej, że na świecie są tylko jedne Chiny, a obie strony cieśniny należą do jednych Chin. Strona amerykańska nazywa to “polityką jednych Chin”. Początkowo ta polityka była jasna i czysta. Ale następnie Stany Zjednoczone przyjęły “Ustawę o stosunkach z TaiWanem” zmieniając ten status quo i dalej dodano jeszcze “Sześć gwarancji dla TaiWanu”. Zostały one jednostronnie wymyślone, przyjęte przez stronę amerykańską, a nie w wyniku konsensus z Chinami. Od samego początku Chiny stanowczo się im sprzeciwiały i odmawiały uznania tych regulacji. Obecnie Stany Zjednoczone mają również tendencję do łączenia “polityki jednych Chin” z pokojowym uregulowaniem przez Chiny kwestii TaiWanu i uważają pokojowe rozwiązanie tej kwestii przez Chiny za podstawową zasadę “polityki jednych Chin”. Ta kwestia jak i inne dotyczące 新疆自治区 XinJiang, 西藏自治区XiZang/Tibet czy 香港XiangGang/HongKong stanowią kręgosłup podstawowych interesów Chin i nie mogą być w żadnym wypadku przedmiotem zewnętrznej ingerencji.

Odnośnie wspomnianych regionów autonomicznych. Kwestie z nimi związane nie maja żadnego powiazania z prawami człowieka, religii czy kwestiami etnicznymi. Podnoszenie ich to dotykanie głównych spraw związanych z suwerennością i integralnością terytorialną Chin, bezpieczeństwem narodowym kraju. Mają wpływ na podstawowe interesy Chin i tutaj nie ma miejsca na tolerowania jakiejkolwiek i pod jakimkolwiek pretekstem ingerencji zagranicznej.

O demokracji i prawach człowieka. Są uniwersalnym celem całej ludzkości. Mamy pełne przekonanie do chińskiej demokracji ludowej w całym jej procesie. Postęp w kraju w ramach przestrzegania praw człowieka jest niewątpliwy. Wszystkie kraje mają prawo podążać własną ścieżką demokracji i praw człowieka, która odpowiada ich specyficznym warunkom. Kraje mają różne praktyki w zakresie demokracji czy praw człowieka, mogą uczyć się od siebie nawzajem i wspólnie udoskonalać je, ale nie mogą wytykać palcami innych państw ani nawet ingerować w wewnętrzne sprawy Chin pod pretekstem demokracji oraz praw człowieka.

O sytuacji na Morzu Południowochińskim. Stany Zjednoczone nie są stroną sporu o to morze. Chiny w tej kwestii mają wystarczające podstawy historyczne i prawne do tego obszaru. Poza tym nigdy nie było żadnych problemów z wolnością żeglugi i przelotów na tym akwenie. Ale pod przykrywką “wolności żeglugi” amerykańskie okręty wojenne i samoloty silnie prowokują Chin, co zwiększa tylko zagrożenie bezpieczeństwa tak w powietrzu jak i na morzu. Jeśli Stany Zjednoczone naprawdę dbają o stabilność na Morzu Południowochińskim i mają nadzieję na uniknięcie zderzenia, wypadków, powinny zaprzestać testowania i śledzenia Chin.

O “międzynarodowym porządku opartym na zasadach”. Pierwotnym zamiarem prezydenta 习近平Xi Jin Pinga, opowiadającego się za wspólnotą przyszłości dla ludzkości, jest maksymalizacja międzynarodowej solidarności i współpracy w celu wspólnego sprostania globalnym wyzwaniom. Chiny są pierwszym krajem, który podpisał Kartę Narodów Zjednoczonych, założycielem, obrońcą i beneficjentem obecnego porządku międzynarodowego. Niektórzy zawsze mówią “międzynarodowy porządek oparty na zasadach”, na jakich zasadach jest on oparty? Jeśli jest to Karta Narodów Zjednoczonych, Chiny nie mają problemu, a jeśli kilka krajów ustanawia swoje zasady porządku międzynarodowego, Chinom trudno jest się zgodzić z tym.

O “usuwaniu ryzyka”. Pierwszą rzeczą, którą należy ustalić, jest to, czym jest ryzyko? Skąd bierze się ryzyko? W jaki sposób Chiny mogą stać się ryzykiem, skoro zapewniają światu stabilność, pewność i pozytywną energię, rozwój gospodarczy? Bez względu na to, jak jest to opakowane, istotą amerykańskiego “zmniejszenia ryzyka” lub “oddzielenia i zerwania łańcucha” jest “de-chinizacja”. Ostatecznie chodzi o możliwości, współpracy oraz rozwój, które nie tylko nie rozwiążą własnych problemów Stanów Zjednoczonych czy innych krajów, ale także zjedzą siebie i pociągną za sobą świat. A największe możliwości rozwoju są przy współpracy z Państwem Środka Bez niej nie ma globalnego dobrobytu ani rozwoju Chin bez globalnych powiazań. Chiny i Stany Zjednoczone powinny kierować się dobrem ludzkości oraz wspólnie przewodzić globalnej współpracy, aby stawić czoła globalnym zagrożeniom.

O komunikacji ze Stanami Zjednoczonymi. Chiny nigdy nie odrzucały komunikacji. Kluczem jest w jaki sposób ma to być ta komunikacja? Czy można osiągnąć efekt? W przypadku komunikacji strony powinny przede wszystkim szanować siebie nawzajem i konsultować się na równych zasadach. Poza tym musi być ona również skuteczna, a nie komunikacja dla samej komunikacji, ma służyć nie tylko do rozwiązania własnych obaw. Nie można ignorować obaw drugiej strony, a nie wystarczy mówić i deklarować, ale przed wszystkim działać, robić. Chiny są gotowe prowadzić konstruktywną komunikację oraz dialog w duchu wzajemnego szacunku. Strona amerykańska powinna również wykazać się szczerością i podjąć konkretne działania. Stabilizacja stosunków chińsko-amerykańskich wymaga wspólnych wysiłków tak Chin, jak i Stanów Zjednoczonych, aby spotkać się w połowie drogi.

W kwestii kryzysu na Ukrainie. Stanowisko Chin jest tutaj bardzo jasne i konsekwentne. Główną ideą jest przekonanie do pokoju i promowanie rozmów oraz politycznego porozumienia. Chiny wspierają wszelkie wysiłki sprzyjające zawieszeniu broni i zaprzestaniu wojny oraz przekonywaniu, promowaniu rozmów pokojowych. Także będą nadal utrzymywać obiektywne i uczciwe stanowisko, przekonywać do pokoju, promować rozmowy we swój własny sposób, i nie zrobią niczego, co odbiega od zasad. Nie dodają oliwy do ognia, a tym bardziej nie wykorzystają okazji do szukania dodatkowych zysków. Żaden kraj nie może zmusić Chin do wyboru strony, nie mówiąc już o zniekształcaniu i oczernianiu chińskiego stanowiska oraz powstrzymaniu nielegalnych jednostronnych sankcji wobec chińskich przedsiębiorstw i osób fizycznych. Jeśli Chiny naprawdę muszą wybrać stronę, wybiorą stronę pokoju, perswazji i rozmów oraz politycznego porozumienia. Niektóre kraje poprosiły Chiny o niedostarczanie broni do Rosji, ale świat wyraźnie widzi, kto dostarcza broń do konfliktu. Dlatego wzywają odpowiednie kraje do zaprzestania dolewania oliwy do ognia i zaprzestania oczerniania Chin.

O spółkach amerykańskich w Chinach. Stany Zjednoczone mają ponad 70 000 firm w Chinach. Według US-China Izby Handlowej, prawie 90% z nich przynosi zyski, a większość chce pozostać i nadal inwestować w Chinach w perspektywie piecu lat. Drzwi Chin będą otwierać się coraz szerzej. Będą dalej tworzone warunki zorientowane na rynek, praworządne i zgodne z międzynarodowym środowisko biznesowe. Ale jednocześnie, niezależnie od tego, czy jest to przedsiębiorstwo chińskie, czy zagraniczne, musi ono działać zgodnie z tutejszym prawem podczas prowadzenia działalności w Chinach.

O kontaktach militarnych chińsko – amerykańskich, których nie ma. Stanom Zjednoczonym jest dokładnie wiadomo jakie są przyczyny obecnych trudności w chińsko-amerykańskich stosunkach wojskowych. Dokładnie, aby znów one nastąpiły to najpierw USA musi usunąć przeszkody stojące przed tym, jak np. jednostronne, bezprawne sankcje wobec Chin i wtedy można mówić o wymianie czy współpracy między obiema armiami.

Ad Vocem.

Czy może być coś bardziej bez sensu, głupiego dla relacji chińsko-amerykańskich niż to co zrobił prezydent Joe Biden podczas przemówienia na konferencji przedwyborczej w Kalifornii, mającej zebrać fundusze na kampanie. W niecałe dwa dni jak oficjalnie administracja Stanów Zjednoczonych i media tamtejsze ogłosiły sukces dwudniowej wizyty sekretarza stanu A. Blinkena w Chinach, która miała na celu m.in. złagodzenia napięć między obu stronami, ustanowienie mechanizmów zarządzania kryzysowego oraz ustalenie obszarów potencjalnej współpracy. Tymczasem jego szef, prezydent Biden porównał w przemówieniu Prezydenta习近平Xi Jin Pinga do dyktatora i nie tylko dyktatora, ale jeszcze niekompetentnego dyktatora. Przecież to świadczy, że ten cały wysiłek sekretarza Blinekna można wrzucić do kosza, a sam Biden powinien iść się leczyć i zająć się wnukami, a nie zarzadzaniem dyplomacją, relacjami między mocarstwami. On jest najbardziej niekompetentnym liderem USA. Nietrudno się domyślać, że ta wypowiedź spotka się z natychmiastową reakcją rzadu Państwa Środka. Rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych oświadczył, że uwagi Bidena były “skrajnie absurdalne” i “nieodpowiedzialne”. W ten sposób on podważa i narusza protokół dyplomatyczny oraz godność polityczną Chin, a także sprzeczne z faktami. To co zrobił to jest jawną prowokacją. Wszystko zostało określone bardziej dyplomatycznie, niż ja to wcześniej zrobiłem. Każdy zdaje sobie sprawę, że kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych rozwija się szybko, a Chiny będą łatwym tematem do zdobycia punktów u wyborców. Ale odpowiedzialny przywódca jest również świadomy tego jak skomplikowane są, delikatne i ważne nie tylko dla obu mocarstwa, ale dla świata poprawne stosunki chińsko – amerykańskie. Widocznie prezydent Biden nie ma takiej świadomości albo nastąpiła u niego „mroczność pomroczna”. W ten sposób nie można mówić o odwilży w stosunkach amerykańsko – chińskich, a o tym, że iskrzy i będzie iskrzeć. Z czyjej winy to jasne jak słońce.

PS.

Tak teraz wyglądają relacje amerykańsko – chińskie w zaledwie dwa dni po wizycie wysokiego przedstawiciela administracji USA, określanej jako sukces i powrót do dialogu. Z kim Chiny mają go prowadzić? Z nieodpowiedzialnym partnerem? Czy można go poważnie traktować?